Obejrzane w Kinie Millenium Milejów: Dom Dobry (2025) reż. Wojciech Smarzowski

Zarys fabuły Gośka oddaje serce idealnemu z pozoru Grześkowi, lecz ich związek i dom w krótkim czasie zamieniają się w przestrzeń pełną przemocy. Kiedy Gośka (Agata Turkot) poznaje w internecie Grześka (Tomasz Schuchardt), jest przekonana, że to w końcu Ten Jedyny. Grzesiek wariuje na jej punkcie, obsypuje kwiatami, oświadcza się w Wenecji. To musi być miłość, prawda? Ale na tym perfekcyjnym obrazku szybko zaczynają pojawiać się rysy. Wkrótce ich wspólny dom staje się dla Gośki najniebezpieczniejszym z miejsc. Smarzowski zagląda do "dobrych domów", gdzie dzieją się rzeczy, o których większość woli milczeć. "Dom dobry" to film o granicach miłości, którego nie da się zapomnieć. Wojtkowi Smarzowskiemu należą się wielkie podziękowania za ten film. To absolutnie nie jest żadna "pornografia przemocy", jak niektórzy piszą. To film, który uderza przede wszystkim w tę część społeczeństwa, która zostaje bierna i w niewyobrażalne zaniedbania systemu prawnego, pomocy społecznej, a przede wszystkim w państwo jako całość, które w dalszym ciągu robi za mało, o wiele za mało. Film jest doskonale zagrany, ma świetny scenariusz i ukazuje problem z wielu perspektyw. Przemocowcy na niego pójdą, ale oplują pewnie bez oglądania. Nie jestem naiwana - film nie zmienia przekonań i zachowań. Ale może część ofiar przemocy zobaczy, co się może stać, gdy nie wyjdą z tego zaklętego kręgu. A młodzi ludzie rozpoznają chociaż kilka "czerwonych flag" pokazujących z kim na pewno się nie wiązać. Piekielnie ważny film.Czuję się jakbym dostał obuchem w głowę. Jakby zamknięto mnie w dusznym i ciemnym pomieszczeniu. Rzadko kiedy tak się czuję po obejrzeniu filmu, ale tu chyba mam życiówkę, a obejrzałem setki filmów. Pozycja obowiązkowa dla każdej dorosłej osoby.Bez jeńców Prawdziwy, brutalny, wulgarny, bezkompromisowy Po seansie na sali cisza. W trakcie zresztą też. Pięknie puszczone oczko do "Domu Złego"

Komentarze