Człowiek z Blizną (1932) reż.Howard Hawks
Młody przestępca zabiega o to, by zająć pozycję szefa gangu.
Gdy osiąga swój cel, rozprawia się z przeciwnikami w wyjątkowo brutalny sposób.
Może nieprawidłowo postąpiłem, zaczynając od remake'u, a oryginał oglądając
dopiero potem, ale w momencie zapoznawania się z wersją z 1983 r. nie
wiedziałem jeszcze nawet o istnieniu pierwowzoru. Niemniej muszę (a będzie to
trudne) oceniać film z perspektywy człowieka, który najpierw dorwał się do
Scarface'a z lat '80. Na wstępie zaznaczę, że absolutnie nie jestem znawcą kina
przedwojennego. acznę od pozytywu - umiarkowanie pozytywnie zaskoczyła mnie gra
aktorska panów odtwarzających główne role, całkiem naturalna, luźna, można było
dostrzec w niej spory polot. Choć i aktorstwo pozostawiało momentami wiele do
życzenia - Paul Muni, usiłując perfekcyjnie oddać załamanie nerwowe głównego
bohatera po omyłkowym zabójstwie Guina, osiąga efekt karykatury. Ogólnie, co
jest najpoważniejszym zarzutem z mojej strony, film razi infantylizmem i
naiwnością. Jeśli chodzi o filmy gangsterskie, jestem przyzwyczajony raczej do
dość skomplikowanych i zaskakujących intryg, podczas gdy poziom
"zawiłości" akcji Scarface'a nadaje się do dziecięcych bajek. Chwilami
można odnieść wrażenie, że gangsterzy ze starszego "Człowieka z
blizną" generalnie nie myślą, nie kombinują, nie mają dylematów i chwil
zawahania, co w kryminalnym świecie jest zapewne niemożliwe. andyci w filmie z
1932 r. bezmyślnie się po kolei zabijają, twórcy filmu nie ukazali ich
rozmyślań nad planowanymi poczynaniami, strategicznych rozważań. Mamy przede
wszystkim efekty - strzelaniny. To wiąże się zarówno z zarzutem naiwności, jak
i z drugim słabym punktem - brakiem klimatycznego budowania napięcia. Żeby
zakończyć pozytywnym akcentem - zaskoczyła mnie w licznych momentach
niewątpliwa humorystyka filmu. Głupawy sekretarz Tony'ego, jego telefoniczna
rozmowa podczas strzelaniny oraz parę naprawdę udanych, żywych, męskich
dialogów. 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz