High Sierra (1941) reż. Raoul Walsh


Roy Earle opuszcza więzienie dzięki wpływowemu przestępcy. Chcąc spłacić swój dług wdzięczności, zamierza pomóc jego bandzie w dokonaniu kradzieży drogocennych kamieni. High Sierra" miał być dla Humphreya Bogarta ostatnią szansą, by zaistnieć na filmowym panteonie. W ciągu ostatniej dekady zagrał co prawda w blisko 40 filmach i był w miarę rozpoznawalny, ale nigdy nie dorobił się pozycji jaką mieli aktorzy z tej samej półki: Cagney, Robinson czy nawet Muni. Od samego początku Bogie zabiegał więc o swoją pierwszą (!) rolę główną w "High Sierra", ale studio wolało zaangażować Paula Muniego lub George'a Rafta. Dopiero gdy obaj odrzucili scenariusz, producenci zdecydowali się na Bogarta. Ten nie zawiódł - Roy 'Mad Dog' Earle w jego wykonaniu jest postacią złożoną i niejednoznaczną, rzucającą nowe światło na bohaterów kina gangsterskiego. Earle jest zdecydowany i bezwzględny, ale ma też słaby punkt, którym w przeciwieństwie do postaci Cagneya czy Robinsona, nie jest własna duma lub rozbuchane ego, ale jakże istotna w tym wypadku uczuciowość. Earle jest więc w pewnym sensie romantyczną postacią, której los jest przesądzony, ale w przeciwieństwie do archetypu jaki przed dekadą kultywował Rico, Earle zdaje sobie z tego sprawę. 8/10

Komentarze