Figurant (1976) reż.Martin Ritt


Akcja rozgrywa się w Nowym Jorku na początku lat 50-tych. Howard Prince (Woody Allen) to nowojorski barman ze zgubną skłonnością do hazardu. Aby polepszyć stan swoich finansów przyjmuje propozycję szkolnego kolegi Alfreda Millera (Michael Murphy), scenarzysty, który przez fakt znalezienia się na czarnej liście nie może wykonywać zawodu. Howard ma firmować własnym nazwiskiem scenariusze kolegi w zamian za dziesięcioprocentową prowizję. Początkowo taki stan rzeczy bardzo odpowiada Howardowi – szybko zdobywa sławę i uznanie; wkrótce też zgłaszają się do niego kolejni "klienci". Jednak z czasem zauważa, że maccartyzm zatacza coraz szersze kręgi i łamie kariery wielu ludzi. Wkrótce komisja zaczyna się interesować również nim. Co ciekawe - Woody sam go nie reżyserował, co u Niego było rzadkością Woody Allen w roli szarego, przeciętnego człowieczka ze zgubną skłonnością do hazardu bardzo wiarygodny. Specyficzne połączenie komedii i dramatu, z przewagą elementów tego ostatniego. Allen jest tu oczywiście główną postacią, grając kanciarza wykorzystującego drobne życiowe okazje nie zawsze zgodne z prawem. Na końcu jednak okazuje się, że stojąc przed ważnym wyborem nie "wsypuje" tych, którzy pracowali na niego wcześniej i pozostaje wierny moralnym zasadom, które nabył w toku spotkań z ludźmi prowadzącym. Film jest nie tylko zabawny, z żartującym, typowo "po swojemu", Allenem, ale i porusza kwestie poważne. Pokazuje, jak samo posądzenie o sympatie "pro-komunistyczne" mogło bezwzględnie niszczyć człowieka w tamtych czasach w USA. Widzimy ludzkie wybory, konformizm, strach przed "wychyleniem się", czy obroną. 7/10

Komentarze