Złota Setka Teatru Telewizji: Hedda Gabler (1974) reż.Jan Świderski
Akcja sztuki zaczyna się w chwili, gdy Hedda i Jorgen
Tesmanowie wracają z podróży poślubnej. On, historyk sztuki, doktor, a wkrótce
może profesor, cieszy się swoją małą stabilizacją. Ma śliczną żonę, własny
elegancki dom, wygodny gabinet, swoje stare ulubione kapcie, a przed sobą -
perspektywę rychłego rozpoczęcia pracy o brabanckich wyrobach ludowych w
średniowieczu. Jego sukcesy życiowe i plany radują starą ciotkę Julię, która
swojego chłopca kocha nad życie, lecz rozczarowują Heddę. Dumna córka generała
Gablera w głębi duszy pogardza mężem, który jest mężczyzną słabym, infantylnym
i nijakim, a jako naukowiec jest tylko zręcznym kompilatorem. Gardzi też starym
adoratorem, który snuje płaską intrygę, by wreszcie móc odegrać rolę
"jedynego koguta na podwórku". Rozczarowuje ją także przyjaciel z lat
młodości, który w pewnym momencie poddał się rygorom mieszczańskiej moralności
i zbyt późno dowiódł, że jest człowiekiem myślącym oryginalnie, twórczym i
utalentowanym. Hedda szuka w życiu piękna, ale wyobraża je sobie jako teatr
gestów, poetycznych i efektownych sytuacji. Czuje się silna i chce poczuć smak
władzy nad człowiekiem. Zaczyna działać, gdy dowiaduje się, że Eilert Lovborg
mógłby zagrozić naukowej karierze jej męża. Kiedy pijany do nieprzytomności
Eilert gubi rękopis dzieła swego życia, Hedda podsuwa zrozpaczonemu autorowi
myśl o samobójstwie. Nie ma wyrzutów sumienia, że zniszczyła manuskrypt i jego
twórcę. Ma żal, że nieszczęsny nie strzelił sobie prosto w serce, lecz zginął w
okolicznościach poniżających i skandalicznych. Jeszcze raz zrobi więc użytek z
pistoletów generała Gablera. [PAT] 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz