Reżyseria Milos Forman: Valmont (1989)
Francja, 1788 rok. Markiza de Merteuil (Annette Bening),
porzucona przez kochanka, pragnie zemsty. Zawiera pakt z byłym kochankiem
Vicontem de Valmont (Colin Firth). Ma on uwieść dziewiczą narzeczoną
niewiernego kochanka Cecile de Volanges (Fairuza Balk) w zamian za przywrócenie
Valmontowi dostępu do sypialni Markizy. Jednak prawdziwym celem hrabiego jest
zdobycie cnotliwej mężatki Madame de Tourvel (Meg Tilly). Udaje mu się, ale
hrabia zakochuje się w swojej zdobyczy. Film na swój sposób ciekawy, czuć ten
osiemnastowieczny klimat (urocza i jednocześnie wyrachowana Bening, świetna
scena uwodzenia Cecile przez Valmonta). Akcja toczy się zbyt szybko. Brak tu narastającego
napięcia. Zakończenie jest takie sobie. Forman miał własne spojrzenie na temat,
fajny pomysł. Szkoda, że mu trochę nie wyszła jego realizacja. Świetna gra
Annette Bening (i też piękna kobieta), przyzwoicie zagrał Colin Firth ale już
Meg Tilly (Madame de Tourvel ) oraz ta 15'to latka - zagrały beznadziejnie.
Przez nie ten film stracił urok... pod względem AKTORSKIM "Niebezpieczne
związki" były dużo bardziej udane i między innymi dlatego miały większą
siłę rażenia. Film pokazuje jak łatwo schrzanić przy pomocy aktorów dobre
przedsięwzięcie. ps. scenariusz niebezpiecznych związków też był lepszy ale
Valmont trzyma poziom (a scena z tym aby to 15'to latka odpowiedziała na
pytanie a nie matka jest kapitalna!). 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz