Reżyseria Ridley Scott: Pojedynek (1977)



Strasburg, rok 1800. Napoleon Bonaparte został władcą Francji. Porucznik Armand d'Hubert (Keith Carradine) dostaje zadanie, by odnaleźć porucznika Gabriela Ferauda (Harvey Keitel) i przekazać mu informację od dowództwa, że jest osadzony w areszcie domowym. Awanturniczy Feraud uważa, że został znieważony jego honor i wyzywa d'Huberta na szable. Tak rozpoczyna się ciągnący przez całą kampanię napoleońską pojedynek. Tylko trzy powody umożliwiają odstępstwo od niego. Po pierwsze, nie można walczyć z kimś, gdy się jest w różnych miejscach, po drugie, gdy żołnierze są innego stopnia, naruszenie dyscypliny oraz wówczas, gdy państwo jest w stanie wojny. Film idealny pod każdym względem. Piękne zdjęcia, niezwykle oryginalna historia autorstwa Conrada oraz świetnie oddany klimat epoki. film ten jest kanoniczny jeśli chodzi o połączenie muzyki z obrazem, ostatnia scena samotnego spaceru jest doznaniem metafizycznym, zostaje w pamieci na lata. Świetny film, a koncentruje się w sumie na jednym wydarzeniu - pojedynku, który trwa przez lata. Jeden pojedynkująy stara się unikać go drugi nieustannie do niego dąży. A powód? Powodu nie było, albo był "pojedynek dla pojedynku" jak "sztuka dla sztuki". Choć może walka z rozumu z namiętnością. Bezsensowna zawziętość ludzka, fanatyczne podsycanie w sobie nienawiści, której źródła dawno już powysychały, idiotyczne szafowanie pojęciem „honoru", przesadny aż do absurdu przerost poczucia „własnej godności". Arcydzieło. 10/10

Komentarze