Reżyseria Tony Scott: Metro Strachu (2009)



Czworo bandytów porywa pociąg metra. Ich przywódca /John Travolta/ domaga się okupu. W przypadku niespełnienia żądań porywacze grożą zabiciem zakładników. Jednak nawet w przypadku otrzymania pieniędzy ucieczka z podziemia będzie trudna. Denzel Washington wciela się w postać szefa ochrony, który będzie próbował udaremnić plany bandytów. Film był w tym nowoczesnym stylu ze slow-motion, przyspieszeniem-zwolnieniem kamery, cofaniem taśmy w montażu itd. - trochę to przeszkadzało, ale dało się obejrzeć. Niezły był klimat Nowego Jorku (ładnie go sfilmowano pomijając montaż) i solidny był motyw psychologicznej rozgrywki między Travoltą a Washingtonem. Obaj aktorzy całkiem wiarygodnie odegrali swoje role. Interesujący był też powód porwania składu przez Rydera. Nie wiem tylko czy nie był naciągany (nie znam się na finansach i giełdzie) i czy taka manipulacja była by w rzeczywistości możliwa. Trochę rozczarował mnie ten przesadny happyend, chciałem zaskoczenia, zszokowania, nie było go. 6/10

Komentarze