Intruz (1989) reż. Scott Spiegel



Supermarket na przedmieściu dużego miasta. Właściciele informują swoich pracowników, że postanowili sprzedać sklep, który nie przynosił zysków. Cały personel rozpoczyna ciężką pracę przy metkowaniu towarów. Ich zajęcie zakłóca niesforny klient, Craig. Powołując się na dawną znajomość, usiłuje namówić kasjerkę Jennifer na spotkanie. Gdy ta odmawia, zaczyna się awanturować. Na szczęście dla Jennifer, jej koledzy wyrzucają Craiga ze sklepu. To jednak nie koniec niespodzianek, jakie czyhają na pracowników supermarketu. „Intruder” może wyznaczać zmierzch slasherów lat 80-tych. Ma on swoje niewątpliwe plusy. Do tych zaliczyć należy smakowite sceny gore (na które prawdopodobnie poszło większość budżetu) oraz UWAGA (dla mnie to poważny plus) !!! to, że żadna spośród postaci nie działa na nerwy. Jadąc dalej; może podobać się lokacja – zakamarki hipermarketu do których konsument nie ma wstępu. Ale nie pozbawiony błędów. Najbardziej boli to, że zabójstwa (a część jest naprawdę mocna) robiłyby większe wrażenie, gdyby montażysta spisał się lepiej. Poza tym, skoro już reżyser poszedł tak daleko, to trochę dziwne, że nie wszystkie zabójstwa zechciał nam pokazać. Ale poza tym, jest to naprawdę solidny slasher, trzyma w napięciu, a filmowy zabójca jest całkiem pomysłowy jeśli chodzi o sposoby realizacji 6/10

Komentarze