Reżyseria Michael Cimino: Rok Smoka (1985)



Używając niesłychanych metod przemocy, młody Joey Tai zostaje głową chińskiej mafii w Nowym Jorku i niezaprzeczalnym liderem w chińskim środowisku. Stanley White, najbardziej odznaczony gliniarz w Noym Jorku, nienawidzący Azjatów od czasów służby w Wietnamie, ma objąć policyjny nadzór nad Chinatown. Oboje są nastawieni na łamanie zasad i nie chcą pójść na kompromis, co wiedzie do krawego konfliktu. Najlepsza rola Rourke, zagrał niczym Al Pacino. "Nie jestem Włochem, jestem Polakiem - mnie nie kupisz" Nic dodać nic ująć! Bardzo miłe zaskoczenie. Z tak nudnego i oklepanego tematu tyle wycisnąć? Jestem pod wrażeniem. Z wierzchu "Rok smoka" to taki typowy amerykański kryminał 'z tamtych lat'. Zatwardziały glina wymierza sprawiedliwość mafii i całemu światu, przy okazji tracąc najbliższych i pogrążając się w coraz większej rozpaczy i nienawiści. Po prostu standard. Skąd więc tak wysoka ocena? Ano stąd, że film jest wprost nafaszerowany genialnymi, pełnymi napięcia scenami. Praktycznie przez cały seans siedziałem jak na rozżarzonych węglach. Ponadto, rzecz którą bardzo lubię, nie brakowało twórcom odwagi. Nie rozumiem natomiast po co tyle tego bullshitu o przewrażliwionych Polakach i niedocenianych kitajcach. Bardzo mi się za to podobała wielokulturowość i długie wstawki w językach innych niż angielski. Polski pogrzeb miał dzięki temu świetny klimat. Ano właśnie... klimat jest genialny. Nawet jak na kino z tamtych lat. Aktorstwo również świetne, choć ta typowa, bezduszna, bezuczuciowa, gra Azjatów nigdy do mnie nie przemawiała. Rurek natomiast był fenomenalny i po raz kolejny szlag mnie trafia, że tak zaprzepaścił swoją karierę. 10/10

Komentarze