Lubię nietoperze (1985) reż. Grzegorz Warchoł



W pewnym małym miasteczku gdzieś w Europie mieszka urodziwa wampirzyca Iza (Katarzyna Walter), która wykorzystując swoją urodę, uwodzi kolejne ofiary. W sklepiku, w którym pracuje, poznaje psychiatrę, Rudolfa Junga (Marek Barbasiewicz). Prosi go o pomoc w wyleczeniu z wampiryzmu. Rudolf nie wierzy w wampiry, nabiera jednak pewnych podejrzeń po dokonaniu zdjęcia rentgenowskiego. Mężczyzna zakochuje się w pensjonariuszce pomimo mordów wampirzycy w jego klinice. Zwraca się jednak o pomoc do profesora Wolfa (Grzegorz Warchoł), który zajmuje się badaniami nad istotami niezwykłymi. Wampirzyca u psychiatry, czyli jak nie należy kręcić horrorów. Można się pośmiać z tragicznego aktorstwa, murzyna-rasisty i roznegliżowanego Jurka z "Klanu". Gdyby film ten nie był tak głupkowato poważny, mogłaby być z niego świetna czarna komedia. Dużo seksu, trochę przemocy, trochę gotyku, tak w temacie, jak i plenerach (wspaniały zamek w Mosznej), dziwna rodzinka i dziwni znajomi, którzy się w okół niej kręcą. „Lubię nietoperze” to polski horror z lat osiemdziesiątych. W tym gatunku nie mamy ani dobrych tradycji, ani wielkich osiągnięć. Film w reżyserii Grzegorza Warchoła i z jego scenariuszem napisanym wespół z Krystyną Koftą, niestety tę opinię potwierdza. W latach 80 tych powstalo wiele dobrych polskich filmow ale ten do nich napewno nie należy. 1/10

Komentarze