Śmierć na Żywo (1980) reż. Bertrand Tavernier



Wszczepiona w ludzkie oko kamera może rejestrować wszystkie obrazy w sposób niezauważalny dla postronnych osób. Tego typu zabiegowi zostaje poddany reporter Roddy, któremu producent programów telewizyjnych zleca nagranie materiału o śmiertelnie chorej kobiecie. Bohaterką owego dokumentu ma być młoda pisarka i właścicielka firmy wydawniczej Katherine Mortenhoe. Podczas gdy kobieta przeżywa dramat, reżyser telewizyjny realizuje cieszący się wielką popularnością program, w którym widzowie mogą na żywo obserwować jej powolną śmierć. Katherine oczywiście niczego nie podejrzewa... Inteligentny, pogłębiony film, ale moim zdaniem dość słabo wyreżyserowany. Sens zaczyna się wyłaniać dość późno, film długo nas przed tym przetrzymuje. Całość poza tym unurzana w jakiejś takiej nieznośnej melancholii, niedopowiedzianym smutku. Film wyprzedzający swoją epokę! Genialny. Czy ktoś mógł przewidzieć pod koniec lat 70., że już 20 lat później świat ogarnie mania reality shows? Że na przełomie XX i XIX wieku ludzie będą się ekscytować "Big Brotherem" i innymi tego typu programami? Jak widać mógł. Mamy tu do czynienia z SF, ale gatunkowa przynależność jest tu tylko marginesem i pomaga opowiedzieć historię. Tak na prawdę główną tematyką jest tu śmierć, przygotowywanie się do niej, świadomość bliskiego końca.Mnóstwo tu opowieści, anegdot i rozważań, dlatego główną siłą filmu są dialogi. 7/10

Komentarze