Robot Monster (1953) reż. Phil Tucker
"Robot Monster" (w skrócie Ro-Man, wyglądem podejrzanie przypominający goryla w hełmie do nurkowania z antenkami) zostaje wysłany na Ziemię - w celu przeprowadzenia inwazji i zniszczenia całej ludzkości. Zadanie ma o tyle ułatwione, że na naszej planecie ostało się tylko 6 osób. Przez 66 (zbieżność szóstek przypadkowa?) wspaniałych minut obserwujemy Ro-Mana, próbującego wykonać swój niecny plan - w czym przeszkadza mu trochę fakt zapałania nagłym afektem do jednej z ocalałych kobiet. Ona co prawda nie odwzajemnia jego uczucia - wy jednak pokochacie to bulgoczące monstrum!Ro-Man, goryl w hełmie z antenkami, próbuje zgładzić niedobitków na Ziemi. Fabuła, scenografia, gra i efekty tworzą zabawną mieszankę i kiczowaty klasyk sci-fi.A jaki ubaw go oglądać teraz! Poważnie, to jest coś, czego fani serów pokroju "Planu dziewiątego z kosmosu" nie mogą sobie odpuścić! Zdumiewająco głupi scenariusz po części wyjaśnia wyjaśnia zakończenie, ale szczerze wątpię, żeby ktoś starał się bronić ten film w ten sposób. Można sobie tylko zadać pytanie: jak można było nakręcic tak beznadziejny film? Ludzie zachowują się tak jakby wogóle nie mieli rozumu. No i te pomysły o śmiercionośnych promieniach, "liczniku" ludzi na Ziemi, leku na wszystkie choroby (który akurat całkowicie przypadkowo jest "szczepionką" na śmiercionośne promienie). No i tytułowy przybysz, który przez cały czas nic nie robi. 1/10
Komentarze
Prześlij komentarz