The Star Wars Holiday Special (1978) reż, David Acomba, Steve Binder


Han Solo i Chewbacca usiłują przechytrzyć żołnierzy Imperium, by dotrzeć na Kashyyk, gdzie rodzina Chewiego przygotowuje się do obchodów Dnia Życia. Generalnie film ten powstał w wyniku umowy Lucas z FOXem. Lucas po sukcesie Star Wars
miał zrobić w rok następny film, bo inaczej straciłby prawa do marki.
Sam Lucas nie pracował nad tym filmem, bo był zajęty pracą nad Imperium kontratakuje.Film jest okropny. Mamy fabułę, która starczyłaby na jakieś 15 rozciągniętą do ponad 90. W filmie
jest masę bezsensownych zapychaczy nie mających sensu (program kulinarny, instrukcja jak
złożyć tamto coś, teledysk itp.). No i ryczący wookie bez żadnego tłumaczenia.Po gigantycznym sukcesie ANH (wtedy jeszcze po prostu Star Wars), postanowiono na tej fali wykombinować coś o wiele bardziej tańszego w produkcji, z udziałem - niestety - tych samych aktorów.Tutaj nie ma absolutnie nic - zwykły klip koncertu, pokaz akrobatów, marne tańce i piosenki. Film nie ma absolutnie fabuły, dosłownie - po prostu śledzimy dzień z życia wookich. Gdyby przynajmniej ich życie było ciekawe, różniło się od naszego, ale nie - jak każady homo sapiens mają zwyczajny domek z przeciętnym wyposarzeniem (główną różnicą są wysuwane drzwi), oglądają telewizje, kreskówki, programy kulinarne i instruktarzowe.Dialogi ograniczają się do jęków, bez tłumaczenia. Chewbacca w filmach kinowych co prawda też ryczał, ale umiarkowanie, odgłosy były całkiem zabawne i wystarczająco wymowne. Tutaj one w kółko jęczą, krzyczą, strasznie męczące. Jedyną zaletą jest Boba Fett w znośnej kreskówce - jest go o dziwo dosyć sporo na ekranie (animowana sekwencja skupia się przede wszystkim na nim) i gada więcej niż w filmach kinowych. 1/10

Komentarze