Zaczęło się w Neapolu (1960) reż. Melville Shavelson


Adwokat Michael Hamilton (Clark Gable), były żołnierz II wojny światowej, przybywa na krótko do Neapolu. Ma tu objąć spadek po bracie, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Na miejscu jednak okazuje się, że brat Michaela, choć jego żona mieszka w Filadelfii, w Neapolu także uchodził za człowieka żonatego. Jego włoska towarzyszka życia zginęła razem z nim w wypadku. Jeszcze większe jest zdziwienie Michaela, gdy dowiaduje się, że brat miał w Neapolu syna, dziesięcioletniego Nando (Marietto). Jego opiekunką jest śliczna i pyskata Lucia (Sophia Loren), popularna szansonistka z nocnych lokali Neapolu. Rodząca się między Michaelem i Lucią nić sympatii staje się dla trójki bohaterów szansą na nowe życie.Gable i Loren tworzą świetną ekranową parę. Piosenki i muzyka dopełnia fabułę i ożywia filmowe
kadry. Wszystko w klimacie, kolorach i gwarze włoskiego wybrzeża...Fabuła czy po prostu filmowa
historia nie jest ani skomplikowana ani wciągająca i dawno stała by się nudna... gdyby nie język filmu -
dosłownie i w przenośni. Dialogi przesycone są (ale nie do przesady) żartami, błyskotliwymi docinkami,
ciętymi ripostami; a zdjęcia złożone z zabawnych, tragicznych i tragikomicznych scenek nie burzących
ciągłości narracji. Obraz może nieco się zestarzał ale nadal będzie wspaniałą rozrywką w weekendowe
popołudnia.  7/10

Komentarze