Aszik Kerib (1988) reż Sergei Paradżanow



Historia romantycznej miłości, przezwyciężającej wszystkie przeszkody. Młody muzyk ludowy Aszik-Kerib zakochuje się z wzajemnością w córce bogatego kupca. Ten jednak nie chce słyszeć o związku młodych, gdyż grajek jest biedny. Aszik-Kerib wyrusza więc w wędrówkę, by zdobyć złoto i wykupić ukochaną, która przyrzeka wiernie czekać na jego powrót.Wydaje mi się, że ten film nie do końca jest melodramatem. Powiedziałbym nawet, iż jest
komedią, weźmy choćby pod uwagę, w jaki sposób się kończy, warto zauważyć też komizm,
jaki często występuje w tym filmie.Wydaje mi się, że ten film nie do końca jest melodramatem. Powiedziałbym nawet, iż jest
komedią, weźmy choćby pod uwagę, w jaki sposób się kończy, warto zauważyć też komizm,
jaki często występuje w tym filmie.Pełna symboliki, obrazów rodem z mozaik czy ikon kolorowa opowieść z
muzyka w tle. Po pierwsze, czułem swą małość i niewiedzę, bo nie
przystoi tego filmu traktować tylko i wyłącznie jako przypowiastkę z
morałem. Czuje się oddech wieków i dziedzictwo i nabiera się poczucia,
że nic nie może istnieć w oderwaniu od całej reszty czy historii ludzi -
dobrej czy złej. Po drugie w cudny sposób reżyser osadza aktorów w
kolorowych strojach na tle można powiedzieć prawie - ruin - budynków z
surowej cegły, biednych i zaniedbanych. Ja to widzę jako przenośnię
stanu wielkiego kraju sklejonego na siłę, w którym Paradżanowowi
przyszło żyć prawie całe dorosłe życie i stanu republik przyradzieckich
gdzie resztki dziedzictwa istnieją na tle biedy i braku przyszłości.
Dodatkowo nie mogę zapomnieć sceny ścięcia głowy, w której żadna głowa
nie jest tak naprawdę ścinana. Kto widział ten wie. 7/10

Komentarze