Juliusz (2018) reż. Aleksander Pietrzak
Tytułowym bohaterem jest uporządkowany nauczyciel plastyki (Wojciech Mecwaldowski), którego głównym problemem w życiu jest ojciec (Jan Peszek) – nieustająco imprezujący artysta-malarz. Kiedy senior przeżyje drugi zawał serca, a mimo to odmówi zmiany stylu życia, Juliusz będzie musiał znaleźć sposób na to, by wpłynąć na jego zachowanie. Lekarstwem na bolączki bohatera wydawać się będzie przypadkowo poznana, beztroska lekarz weterynarii – Dorota (Anna Smołowik). Okaże się jednak, że prawdziwe problemy dopiero nadchodząTo film, który balansuje między komedią a dramatem, szczególnie w drugiej jego części. Na uwagę i docenienie zasługuje na pewno aktorstwo Wojciecha Mecwaldowskiego, ale to Jan Peszek wynosi ten film na wyższy poziom, który potrafi uzyskać maksimum wyrazu w każdej scenie, w której się pojawia. A jego pytanie skierowane do syna: „Gdybym był zawodnikiem dobiegającym do mety, to kazałbyś mi przyspieszyć czy zwolnić?”, jest jednym z najważniejszych w tym filmie i zasługującym na refleksję każdego z nas.Wygląda na to, że twórcy chcieli, żeby film spodobał się dwóm różnym grupom odbiorców. Z jednej strony wulgarny humor, którego można się było spodziewać, biorąc pod uwagę, że za scenariusz odpowiadali standuperzy, z drugiej trochę dramaturgii i powagi.7/10
Komentarze
Prześlij komentarz