Mikołaj Golachowski od ponad dwudziestu lat bada zwierzęta. W polskich i rosyjskich lasach obserwował norki, lisy, jenoty, wilki czy łosie. Ale w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi: od 2002 roku pracuje w rejonach polarnych. Spędził dwie zimy oraz cztery sezony letnie w Antarktyce, badając ekologię słoni morskich i skupiając się na ich niezwykłych obyczajach seksualnych. Od ośmiu lat jest przewodnikiem turystycznym w Antarktydzie i Arktyce. Praca na statku, pływanie po dzikich rejonach dało mu okazję do kolejnych bliskich spotkań, zwłaszcza z niedźwiedziami polarnymi i waleniami.W tej książce opowiada o swoich bliskich spotkaniach z dzikimi zwierzętami (z pingwinami, fokami i uchatkami, orkami i wielorybami), o pierwszych zdobywcach Arktyki i Antarktydy – o tych, którzy przeżyli i o tych, po których słuch zaginął. O arktycznych plemionach, o ich obyczajach (często zaskakujących), wierzeniach i o tym, jak się skończył ich kontakt z białym człowiekiem.Czym jednak w ogóle jest Arktyka? Co takiego jest w tej zimnej krainie, że od ponad dwóch tysięcy lat działa na ludzką wyobraźnię i nieustannie przyciąga podróżników, gotowych na ogromne wyrzeczenia, często śmierć, byle tylko odkryć jej zamarznięte sekrety? Kto wie, że do poznania śpiewu wielorybów przyczynił się amerykański wywiad, który sądził, że rozpracowuje tajne sygnały sowieckich łodzi podwodnych w Antarktyce? Albo to, że płeć pingwinów najłatwiej poznać po tym, czy mają brudne brzuszki, czy plecy? Albo, że lodowce się cielą, a inne krwawią?
Dawno nie miałem w rękach tak świetnej książki popularnonaukowej. Ciekawa, mądra, do tego zabawna. Oprócz ciekawostek związanych z odkrywaniem obu biegunów, dowiemy się m.in. jakie zwierzę ma najcięższe jądra, jak wielka jest kupa płetwala błękitnego i dlaczego pisklęta pochwodzioba mają najgorsze dzieciństwo w świecie zwierząt. Polecam
Komentarze
Prześlij komentarz