Midsommar W Biały Dzień (2019) reż. Ari Aster
Dani (Florence Pugh) i Christian (Jack Reynor) to młodzi Amerykanie, którym nie układa się w związku i rozważają rozstanie. Niespodziewana rodzinna tragedia zbliża ich jednak do siebie, a pogrążona w żałobie Dani postanawia dołączyć do Christiana i jego przyjaciół, aby wziąć udział w wakacyjnej wyprawie na północ Skandynawii. Tam, w odciętej od świata wiosce, raz na 90 lat obchodzone jest prastare święto związane z letnim przesileniem. Jednak to, co z początku wygląda na beztroską wycieczkę do krainy niezachodzącego słońca, z czasem przybiera nieoczekiwany, przerażający obrót. Lokalni mieszkańcy zapraszają amerykańskich gości do udziału w niepokojących rytuałach. W sielskiej scenerii rozpoczyna się dziewięciodniowy festiwal coraz dziwniejszych obrzędów, których rezultat zadecyduje o życiu i śmierci biorących w nich udział.Jeśli chodzi o zdjęcia i muzykę to film świetny, jednak fabularnie to nie ma tam za bardzo fajerwerek. Brak na koniec jakiegoś plot twistu lub efektu wow!
Film zakończył się tak jak się tego spodziewałem od początku niczym mnie w zasadzie nie zaskoczył.Również mawiają że to horror, jednak film jest raczej dziwny niż straszny.Patrząc na pojawiające się od dłuższego czasu trendy w kinematografii, producenci powinni pomyśleć nad tym aby na stałe wrzucić do kanonu filmowego gatunek „psychodelia” - ten film jest tego idealnym przykładem. Bo ciężko go nazwać horrorem. 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz