Maria, Królowa Szkotów (2018) reż. Josie Rourke

Barwna opowieść o burzliwym życiu charyzmatycznej Marii Stuart. W wieku 16 lat została królową Francji, dwa lata później owdowiała. Sprzeciwiając się tradycji, odmówiła ponownego zamążpójścia. Wróciła do Szkocji, gdzie odzyskała należny jej tron. Ale Szkocja i Anglia była wówczas pod władaniem królowej Elżbiety I. Obie królowe obserwowały swe poczynania z lękiem i fascynacją. Rywalki w miłości i władzy, silne kobiety w męskim świecie, toczyły podstępną grę, w której stawką była władza. I niezależność. Żadna z nich nie godziła się na rolę marionetki. Maria utrzymywała, że tron Anglii należy się jej, uznając suwerenność Elżbiety. Zdrada, rebelia i spiski na obu tronach zmieniły bieg historii.Zastanawiam się kim był i co robił konsultant historyczny tego filmu. Sam film mi się podobał: wspaniałe zdjęcia, muzyka i kostiumy; bardzo dobre kreacje Saorise Ronan i Margot Robbie. Jednakże kilka spraw zirytowało mnie bardzo. 1. David Rizzio - muzyk i (później) zaufany sekretarz Marii Stuart był Włochem. Portret z epoki przedstawie białego mężczyznę. Dlaczego więc jego rolę odgrywa aktor o ciemnej karnacji, pochodzący z Puertoryko ? Na portrecie Rizzi nie wygląda na kogoś urodzonego na Antylach. 2. Murzyni na dworze Tudorów. Owszem, w szesnastowiecznej Anglii żyły osoby czarnoskóre. Były służącymi, trębaczami, kupcami, prostytutkami, tkaczami jedwabiu. Ale czarnoskóry lord ? Czarnoskóry ambasador ?! Wg mnie to duże przegięcie. 3. Bess z Hardwick, hrabina. Bladoskóra niewiasta o rudawych włosach (portrety z epoki). A w filmie ? Bess gra ciemnowłosa aktorka o azjatyckiej urodzie. Ktoś powie, że to szczegóły, że się czepiam. Ale na szczegółach przecież film historyczny powinien być zbudowany. Na wierności realiom epoki. Co by było gdyby, np. Churchilla zagrał szczuplutki aktor o bujnej czuprynie, albo w filmie o wydarzeniach w Selmie w 1965 roku pastor King był biały ? 6/10

Komentarze