Kobieta w Oknie (2021) reż. Joe Wright

Cierpiąca na agorafobię kobieta zaczyna szpiegować swoich nowych sąsiadów i staje się świadkiem aktu przemocy.Zanim obejrzałam ten film, rzuciłam okiem na opinie, które zaraz po premierze były bardzo słabe. I jasne, nie jest to nic wybitnego/odkrywczego, ale wydaje mi się, że ten popularny, znany motyw jest tutaj dobrze zrealizowany. Szczególnie pasowała mi tutaj rola Amy Adams, która bardzo dobrze wczuwa się w takich zmęczonych życiem bohaterów i trudno było wierzyć w jej słowa. Ba, także w to, co widzi. Trochę rozczarował mnie Oldman - bardzo płaska rola. Na plus również praca kamery, która sprawiała, że dolegliwość głównej bohaterki była mocniej odczuwalna. Czasami trudno było wyczuć, czy Anna idzie na górę kamienicy, czy schodzi w dół, bo kamera tak się kręciła wokół schodów. Moim zdaniem bardzo zgrabnie potęgowało to napięcie, razem z dobrą, nastrojową muzyką – trochę podobną do tej z filmów Hitchcocka. Mam sporo zarzutów co do zakończenia, które jak dla mnie było totalnie odklejone od konwencji. Tak, jakby twórcy wymyślili sobie, że pójdą w zupełnie innym kierunku. Wcześniej były przebłyski, że pójdą w takim kierunku, m.in. gdy krew zalała kamerę, ale nie spodziewałam się, że aż tak zmienią koncept… Szkoda, bo przez to cała ta tajemniczość zniknęła.

Komentarze