Magnezja (2020) reż. Maciej Bochniak

Pogranicze polsko-sowieckie, przełom lat 20. i 30. XX wieku. Po śmierci szefa gangu i głowy rodziny, władza nad przestępczym klanem Lewenfiszów przechodzi w ręce jego córki – Róży (Maja Ostaszewska). Razem ze swoimi siostrami kobieta kontynuuje szemrane interesy ojca i robi wszystko, by oprzeć się rosnącym w siłę sowieckim bandytom, którym przewodzi konserwatywny Lew (Andrzej Chyra). Tymczasem w cieniu rywalizacji dwóch potężnych rodzin, nierozłączni bracia – Albin (Mateusz Kościukiewicz) i Albert Hudini (Dawid Ogrodnik) – wcielają w życie swój przewrotny plan. Z pomocą uwodzicielskiej Heleny (Magdalena Boczarska) chcą okraść bank, w którym przechowywane są bogactwa Lewenfiszów. Wystarczy jednak kilka złych decyzji, zwykły pech i dwa trupy, by cała misterna intryga została zagrożona. A to zaledwie początek kłopotów, gdyż do miasteczka przybywa właśnie obdarzona genialnym zmysłem śledczym inspektor Stanisława Kochaj (Agata Kulesza). To co wydarzy się wkrótce będzie mieć krwawe i pełne czarnego humoru konsekwencje, które na zawsze wstrząsną pograniczemNie radzę nastawiać się na life-changing experience, a raczej na coś w rodzaju polskiego Marvela w kowbojskich klimatach. To po prostu bardzo przyzwoity film rozrywkowy, który nie jest jakoś specjalnie dobrze napisany (powiedziałbym nawet że jest dość chaotyczny) i nawet nie udaje, że jest czymś więcej niż westernem w słowiańskich klimatach, nastawionym na akcję, pif paf i niezbyt wyszukany humor pokroju Borysa Szyca w damskich ciuchach. Po prostu nie miejcie wygórowanych oczekiwań, a będziecie się dobrze bawić.

Komentarze