Ostatni i pierwsi ludzie (2020) reż. Jóhann Jóhannsson

Przez zasłonę czasu przedziera się komunikat z przyszłości. Łagodny, uprzejmy głos mówi o tym, co czeka ludzkość za wiele milionów lat: o ewolucyjnych przemianach i nieuniknionej katastrofie. Proroczym słowom towarzyszą apokaliptyczne wizje. Widzimy kolejne monumenty o fantastycznych kształtach, które wznoszą się pośród przepastnego pustkowia, najwyraźniej porzucone przez swoich budowniczych. Pośmiertny reżyserski debiut kompozytora Jóhanna Jóhannssona jest awangardowym widowiskiem science fiction, budzącym skojarzenia z klasycznym "Filarem" Chrisa Markera. To ambitne dzieło stanowi splot sprzeczności: odznacza się zarazem rozbuchaniem i ascezą, zawiera majestatyczne obrazy, ale przy tym odwołuje się do wyobraźni odbiorców. Paradoksalny wydaje się również jego wydźwięk, w którym ponury fatalizm idzie w parze z żarliwą afirmacją wszystkiego, co przynosi los.

Komentarze