Bluszcz (1982) reż. Hanka Włodarczyk
Kinga, kobieta niezależna, rozwódka wychowująca córeczkę Emilkę, postanawia zmienić swoje życie zawodowe i zająć się pisaniem książki. Nie uporządkowane sprawy osobiste i kłopoty ze znalezieniem wspólnego języka z dzieckiem wytrącają ją jednak z równowagi. Rozstaje się także z Luckiem, który nie akceptuje jej sposobu życia. Kinga nie pracuje, tylko przyjmuje na zlecenie chałupnictwo. Regularnie odwiedza w więzieniu swoją sąsiadkę Urszulę, która, maltretowana przez męża pijaka, została aresztowana pod zarzutem zabójstwa. Wysłuchuje jej zwierzeń, które z czasem uświadamiają Kindze własną bezradność i niemoc. W czasie przyjęcia urodzinowego, przyjaciółki Kingi bezlitośnie krytykują jej bezład życiowy, marazm, niezdolność do działania. Załamana Kinga odwiedza Bogdana, swojego byłego męża, który proponuje jej nowe wspólne życie. Ona jednak nie potrafi już z nim zostaćUważam, że to jeden z najciekawszych kobiecych filmów, jakie kiedykolwiek nakręcono w Polsce. Pozwoliłam sobie na określenie “kobiece”, bowiem film opowiada o kobietach i przez kobietę został napisany i wyreżyserowany. Oczywiście nie oznacza to, że jest to film tylko dla kobiet. Świetna rola Moniki Niemczyk, która znakomicie zagrała bohaterkę na życiowym rozdrożu. U jej boku młode, zdolne aktorki m.in. Ewa Błaszczyk i Grażyna Szapołowska. W rolach drugoplanowych pojawia się Zygmunt Hübner i Tadeusz Huk. Scenariusz ma bardzo ciekawe dialogi, których brakuje we współczesnym polskim kinie. Mimo to film należy do gatunku tych zapomnianych i rzadko przypominanych przez telewizję, a szkoda.
Komentarze
Prześlij komentarz