Sieranevada (2016) reż. Cristi Puiu
Bukareszt, wielkomiejska klasa średnia, ludzie, którzy zyskali na ustrojowej transformacji. Małżeństwo jedzie na stypę po śmierci ojca mężczyzny. Ale ceremonia od początku nie przebiega zgodnie z planem. Gdy bliscy czekają na księdza, na światło dzienne wychodzą dawne sekrety i różnice w spojrzeniu na świat.Film jest jak trzygodzinny rodzinny spęd przy stole uginającym się od jedzenia. Kuzyn snuje spiskowe teorie związane z 9/11 wyczytane w internecie. Inny krewny się z niego nabija, ktoś tam mówi głosem mędrca, że może i ma rację, a może i nie ma, ciężko powiedzieć. Babcia sprowadza do mieszkania księdza z kropidłem i wymyśla inne dziwne obrządki, których należy przestrzegać. Kuzynka ściąga na chatę naćpaną koleżankę, która spędza resztę wieczoru na zanieczyszczaniu toalety i okolic. Później wpada wujek i robi porutę, ciocia wpada w histerię, no kocioł na całego. Nienawidzę rodzinnych spędów.
Komentarze
Prześlij komentarz