Delirium (2018) reż. Dennis Iliadis
Tom spędził kilkanaście lat na zamkniętym leczeniu w zakładzie psychiatrycznym. Lekarze warunkowo pozwolili mu opuścić szpital i zamieszkać w rezydencji zmarłych rodziców, ograniczając opiekę do codziennego telefonicznego nadzoru. Ogromny, opustoszały dom początkowo budzi fascynację Toma i daje wiele możliwości cieszenia się odzyskaną wolnością. Jednak po pewnym czasie mężczyzna odkrywa, że w budynku dzieje się coś niepokojącego. Czy rzeczy, które widzi i których doświadcza mają miejsce naprawdę? A może to jedynie wytwory jego nie do końca zdrowego umysłu? A co, jeśli dom jest nawiedzony?Choć utrzymany w klasycznym schemacie- wariat widzi projekcje swoje mózgu czy rzeczywiste, namacalne rzeczy? Przede wszystkim nie nudził, choć budżet był okrojony i mogło wyjść o wiele gorzej, akcja była niemal od samego początku, reżyser nie mydlił nam oczu niepotrzebnie rozwlekanym wstępem. Postać dziewczyny z supermarketu (niestety zapomniałam imienia) zbędna, choć zapewne była jakimś tam urozmaiceniem i elementem w ostatecznej rozgrywce. Sama końcówka dobra, choć w pewnym stopniu przewidywalna jak np. wątek matki i ojca. Całościowo film wart obejrzenia, było też kilka momentów, na których też można było się przestraszyć. Suma summarum- jak najbardziej polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz