Weekend (1967) reż. Jean Luc Godard

Dla filmowego nowicjusza Jeana-Luca Godarda rok 1967 jest rokiem kluczowym. W kinach wyświetlany "Męski-żeński" - jego wizja epoki, powstają nowe filmy na nowe tematy: Paryż i Wietnam, towarzystwo samochodowe, nauki Mao... W "Weekendzie", tak jak i w "Chince" tego samego twórcy, czytane są pamflety i wygłaszane polityczne przemówienia. Reżyser zajmuje jednak określone stanowisko (film jest jednocześnie satyrą na ujemne skutki kapitalizmu), przedstawiane w postaci zaśmieconych krajobrazów, mordujących się spadkobierców i apokaliptycznych korków samochodowych.Pomysłodawcą tego filmu był Julio Cortázar i to widać, film jest jednym wielkim absurdem, gmatwanina z poplątaniem, tam jest wszystko i tego wszystkiego jest stanowczo za dużo. Może gdyby to był teatr? Jak dla mnie oglądanie tego filmu to była katorga.

Komentarze