Najemnik (1973) reż. Alan Bridges
Anglia, rok 1920, Lady Franklin (Sarah Miles) przypłaca smierć swego męża załamaniem nerwowym. Po przebytej rekonwalescencji powraca w rodzinne strony. Do domu odwozi ją nowy szofer, były sierżant armii brytyjskiej Steven Ledbetter (Robert Shaw). Zmęczona psychicznie kobieta odnajduje otuchę w przyjacielskich rozmowach z uprzejmym szoferem (nawet przesiada się z tylnego miejsca, by być bliżej swego rozmówcy), coraz częściej korzystając z jego usług. Powierzchowność Ledbettera nie zdaradza żadnych emocji (mężczyzna wie, że spouchwalanie się z arystokratką jest nie na miejscu), jednak wewnątrz zachodzą w nim wielkie zmiany.
"Najemnik" jest opowieścią pograżoną w smutku niespełnienia. Przedstawia agonię uczucia rozdartego przez brytyjskie podziały klasowe, gdzie każdy zna swe miejsce w skostniałej hierarchii społecznej. Opowiada o beznadziei, zepsuciu i niesprawiedliwości, na którą nie ma żadnego ratunku. Mgliste i melancholijne tereny, które towarzyszą całej akcji, wspaniale ją dopełniają i podkreślają jej przygaszony nastrój.
Film bez wątpienia wart jest poznania (zwłaszcza jeśli szuka się odskoczni od hollywoodzkich przesłodzonych romansideł). Jedyne zastrzeżenie mam co do końcówki, która zbyt nieprzemyślanie się urwała, pozostawiając spory niedosyt i nutę rozczarowania.
Komentarze
Prześlij komentarz