I Rzekł Pan do Kaina (1970) reż. Antonio Margheriti
Po 10 latach więzienia mężczyzna, którego zdradziła kochanka, a wspólnik wrobił, szuka zemsty. Dawny wspólnik bohatera, teraz bogaty i wpływowy, zatrudnia do obrony armię popleczników. Gary Hamilton, były konfederacki oficer, odsiedział 10 lat w więzieniu o zaostrzonym rygorze za kradzież, której rzekomo dokonał w ostatnich dniach wojny secesyjnej. Acombar rabuje konfederackie złoto, a na miejscu zdarzenia zostawia flakonik Gary'ego Hamiltona. Hamilton ma jednak alibi - tego dnia był w domu swojej dziewczyny. Podczas procesu Maria, dziewczyna Hamiltona, przekupiona przez Acombara kłamie i mówi, że tego dnia była sama. Hamilton trafia do więzienia na 10 lat, a Acombar zostaje z łupem i dziewczyną. Maria wychodzi za mąż za Acombara. Gary Hamilton po 10 latach więzienia wraca do miasta, w którym mieszkają Acombar i Maria. Hamilton planuje dokonać zemsty, ale Acombara broni armia ochroniarzy. Gdy Acombar dowiaduje się o powrocie Hamiltona do miasta, poleca swoim ludziom zastawić pułapkę i zabić Hamiltona. Hamilton nie ma szans, ale korzysta z tajnej sieci podziemnych tuneli pod miastem. Tunele te są częścią dawnego indiańskiego cmentarza. Do ostatecznej rozgrywki dochodzi o zmierzchu, podczas straszliwej burzy.
And God Said to Cain (1970)
Reżyseria: Antonio Margheriti (jako Anthony Dawson)
Scenariusz: Giovanni Addessi
Gwiazdy: Klaus Kinski, Peter Carsten, Marcella Michelangeli
Gatunek: Horror, Western
Kraj: Włochy, Niemcy Zachodnie
Język: Polski
Data wydania: 5 lutego 1970 r. (Włochy)
Miejsca kręcenia filmu: Elios Studios, Rzym, Lazio, Włochy
Dostajemy kino zemsty, rozgrywającym się jednego dnia. Bohater opuszcza więzienie i pragnie to dopaść gościa który go tam wpakował. Razem z nim podąża tornado, czyniące obskurne miasteczko jeszcze ciekawszym polem walki. Klimat budowany jest powoli, ale gdy już padają pierwsze strzały, krew obficie spływa po ziemi, a ciała walają się po ulicach. Bandziory nie giną jedynie od kul, zostają także tratowani przez konie, wieszani, zgniatani... Jest brutalnie, mrocznie, a wszystkiemu przygrywa muzyka przyprawiająca o dreszcze. Antonio Margheriti stworzył dzieło o niebywałej atmosferze.
Jedyne zastrzeżenie mam do scen śmierci. Gdy już ktoś zostaje efektownie zabity, czar pryska, bo zanim wyzionie ducha musi jeszcze wygłosić jakieś zdanie, a następnie w spazmach paść na ziemię. To nawet teatralne nie jest, a raczej godne telenoweli. Scenarzysta obdarzył też czarne charaktery bardzo słabymi nerwami- za często strzelają tam gdzie nie trzeba.
Komentarze
Prześlij komentarz