Une corde... un Colt... (1969) reż. Robert Hossein
Maria (Michèle Mercier) jest świadkiem morderstwa własnego męża, Bena (Benito Stefanelli) przez bezlitosną bandę. Kobieta zwraca się z prośbą do Manuela (Robert Hossein), przyjaciela zmarłego, który jest znanym rewolwerowcem, aby jej pomógł w zemście. Mężczyzna zdobywa zaufanie zabójców i gdy staje się członkiem gangu porywa córkę szefa, Dianę (Anne-Marie Balin).Film o zemście o jej destrukcyjnych skutkach. Na tle innych spaghetti westernów wyróżnia się niezwykłym liryzmem i bardzo rozbudowanym wątkiem kobiecym (tylko w "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" kobieta ma do odegrania ważniejszą rolę). Ciekawa jest też muzyka Andre Hosseina, zupełnie inna od tego do czego przyzwyczaił mnie Morricone w spaghetti.To jeden z tych włoskich westernów, które zapadają w pamięć. Świetna muzyka. Ponadto historia, która mogłaby się wydawać wtórna - jest przedstawiona w ciekawy sposób. Aż mam chęć na więcej podobnych filmów.

Komentarze
Prześlij komentarz