Dziewczyna z Pociągu (2016) reż. Tate Taylor
Recenzja: Dziewczyna z pociągu (2016)
Ocena: 6/10
„Dziewczyna z pociągu” to ekranizacja bestsellerowego thrillera Pauli Hawkins, która miała szansę na bycie wciągającym i emocjonalnym filmem psychologicznym. Niestety, mimo ciekawego punktu wyjścia i solidnej obsady, nie do końca spełnia oczekiwania.
Fabuła skupia się na Rachel (Emily Blunt) — kobiecie zmagającej się z uzależnieniem od alkoholu i bolesną przeszłością, która codziennie podróżuje tym samym pociągiem. Z okna wagonu obserwuje idealnie wyglądającą parę, której życie wyobraża sobie jako bajkowe — do momentu, gdy kobieta z tej pary znika. Rachel wplątuje się w śledztwo, które zaczyna burzyć granice między prawdą, fantazją a urojeniami.
Najmocniejszym elementem filmu jest zdecydowanie kreacja Emily Blunt, która oddaje zagubienie i cierpienie swojej postaci z dużą intensywnością i autentyzmem. Jej gra jest przejmująca, momentami wręcz hipnotyzująca, co sprawia, że widz mimo wszystko chce zostać z historią do końca.
Problemem filmu jest jednak tempo i narracja. Wielowarstwowa opowieść, która w książce budowała napięcie poprzez zmieniające się perspektywy i niepewność, w filmie staje się zbyt chaotyczna. Skakanie między liniami czasowymi i postaciami jest miejscami męczące i odbiera opowieści klarowność. Zamiast stopniowo wciągać, fabuła często sprawia wrażenie zagmatwanej i zbyt rozwleczonej.
Od strony technicznej film prezentuje się solidnie — zdjęcia są nastrojowe, a muzyka dobrze podkreśla thrillerowy klimat. Jednak brakuje tej iskry, która sprawiłaby, że historia zapadnie w pamięć na dłużej.
Podsumowując, „Dziewczyna z pociągu” to film z potencjałem, który częściowo został zmarnowany przez niedopracowany scenariusz i nie do końca spójną reżyserię. Warto obejrzeć choćby dla świetnej roli Blunt, ale nie należy spodziewać się arcydzieła thrillera psychologicznego.

Komentarze
Prześlij komentarz