Półfinal Pucharu Króla rewanż Atletico Madryt vs Fc Barcelona 0:1 (02.04.25)
Kolejne El Clasico w sezonie 2024/25 potwierdzone! Po wtorkowym awansie – choć nie bez problemów – Realu Madryt, w środowy wieczór parę finałową Pucharu Króla uzupełniła Barcelona. Ekipa z Katalonii pokonała na wyjeździe Atletico 1:0 (1:0) i 26 kwietnia zagra w Sewilli o trofeum.
PZPN ogłosił ceny biletów na mecz z Mołdawią. Kibice wściekliTrudno uwierzyć, że Kulesza drugi raz przyzna się do błędu [KOMENTARZ]Kto mógłby zastąpić Probierza? Kulesza nie rozwiał wątpliwości
Przed rewanżowym starciem w Madrycie kibice ostrzyli sobie zęby. Rozegrane w ostatnich tygodniach dwa spotkania obfitowały w emocje. W pierwszym meczu półfinału obie ekipy na pewnym etapie prowadziły różnicą dwóch goli, by ostatecznie zejść z murawy przy stanie 4:4. Niedługo później drużyny spotkały się w lidze. Choć jeszcze w 71. minucie Atletico prowadziło 2:0, ostatecznie przegrało 2:4.
Jak zagrali Polacy?
Hansi Flick zdecydował się na wystawienie tylko jednego z biało-czerwonych w pierwszej jedenastce. Między słupkami bramki gości stanął Wojciech Szczęsny, zaś Robert Lewandowski usiadł na ławce rezerwowych.
Inna sprawa, że w pierwszych 45 minutach udział Szczęsnego w grze był niewiele większy od siedzącego za linią boczną polskiego napastnika. Gracze Atletico oddali tylko jeden (niecelny) strzał i niemal nie gościli pod polem karnym Barcelony. Po zmianie stron Szczęsny został wreszcie zaangażowany w grę. "Tek" nie musiał wprawdzie wielu strzałów, lecz kilka razy pewnie wyłapał dośrodkowania, raz uprzedził też na przedpolu pędzącego do piłki Sorlotha.
Lewandowski został wprowadzony na boisko w 73. minucie. Kapitan reprezentacji był głównie zaangażowany w fizyczną walkę plecami do bramki, gdzie kilka razy był faulowany. W końcówce po jednym z rzutów rożnych napastnik podbił sobie piłkę i próbował uderzyć z obrońcą na plecach, lecz zabrakło siły, by realnie zagrozić bramce Musso.
Przebieg meczu
Pierwsza połowa przebiegała wyraźnie pod dyktando gości. Barcelona oddała aż dziesięć strzałów, choć tylko dwa w światło bramki. Jeden z nich znalazł drogę do bramki – w 27. minucie Lamine Yamal kapitalnym prostopadłym podaniem wpuścił w pole karne Ferrana. Zastępujący Lewandowskiego snajper trącił piłkę czubkiem buta, mijając wychodzącego Musso i dając swojej drużynie prowadzenie.
Gospodarze nie byli w stanie odpowiedzieć ekipie z Katalonii niczym poza ostrą grą. Dość powiedzieć, że po 45 minutach już trzech zawodników w biało-czerwonych koszulkach miało na koncie żółte kartki. Diego Simeone mógł mówić o dużym szczęściu – faulujący w 6. minucie Raphinhę Cesar Azpilicueta został napomniany kartonikiem, lecz arbiter oglądał jeszcze sytuację na monitorze. Po analizie VAR decyzja została podtrzymana, choć pewnie niejeden arbiter wskazałby w tej sytuacji czerwoną kartkę.
Po zmianie stron Atletico wreszcie zaatakowało. Simeone zdecydował się wprowadzić na plac gry m.in. Alexandra Sorlotha, zwiększając siłę rażenia. Już po chwili ten zawodnik pomknął prawym skrzydłem i wyłożył na 8. metr do Antoine'a Griezmanna. Francuz po raz pierwszy zmusił do wysiłku Szczęsnego, lecz chorągiewka sędziego liniowego wystrzeliła w górę.
Komentarze
Prześlij komentarz