MaXXXine (2024) reż. Ti West

Do Hollywood lat 80. przyjeżdża gwiazda filmów dla dorosłych, Maxine Minx. Maxine marzy, że w końcu uda się jej osiągnąć wielki sukces w Los Angeles. Ale w mieście tajemniczy morderca prześladuje gwiazdy Hollywood. Jego przestępstwa grożą ujawnieniem złowrogiej przeszłości Maxine.Fantastycznie wyszła stylizacja na lata 80. Zaczynając od napisów początkowych, po stroje, samochody, muzykę, i różne przedmioty z tamtego okresu. Że te kasety VHS jeszcze działały na starym magnetowidzie to jestem pełen podziwu. Poza tym genialna rola drugoplanowa Kevina Bacona, ale akurat tego można było się spodziewać, bo ile razy on pojawia się na ekranie, tyle razy biję mu brawo. Pierwszoplanowa rola Maxine też mi się podobała, bardzo dobrze wciela się w postać. Miał wyjść horror klasy B i taki też dostajemy. Jak dla mnie było to bardzo sugestywne przeniesienie w tamte czasy. Pewne sceny były aż zbyt realistyczne, dlatego film powinien być wyświetlany co najmniej od 16 lat, jeśli nie od 18. Tymczasem obok mnie w kinie siedziała duża grupa kilkunastoletnich dziewczyn, które chichotem reagowały na każdą wzmiankę o kwestiach, nazwijmy to, prokreacji. Sama fabuła może nie jest zbyt skąplikowana, ale fajnie się to ogląda. Daję filmowi 6/10, ponieważ jego kiczowatość była z jednej strony rażąca, a z drugiej strony pociągająca. Punkty odejmuję za niepotrzebne epatowanie przemocą i fabułę. Natomiast sama konwencja filmu ma u mnie duży plus.

Komentarze